Umberto Eco

Pejzaż semiotyczny

Miejsce wydania: Warszawa, wydawca: Państwowy Instytut Wydawniczy, rok wydania: 1972, wymiary: 108×175 mm, stron: 406, oprawa: broszurowa ze skrzydełkami, uwagi: egzemplarz z notatkami Romana Tomaszewskiego.

To jedyna w Szeleście książka z PIW-owskiej Biblioteki Myśli Współczesnej znanej też pod nazwą Plus Minus Nieskończoność. Od początku lat 70. ubiegłego wieku wydawca tej serii wabi czytelników charakterystycznym, przypominającym wstęgę Möbiusa symbolem nieskończoności zaprojektowanym przez Macieja Urbańca. I wabi skutecznie, bo seria od lat ma wzięcie.

Pejzaż semiotyczny Umberto Eco (1932–2016) jest prezentacją dziedziny zajmującej się komunikacją międzyludzką, odczytywaniem i teoretycznym objaśnianiem symboli, zapisów, sygnałów. Autor próbuje wytyczyć pole obserwacyjne semiologii i przedstawia jej metody badań. Książka z pewnością interesująca wszystkich »nadawców kodujących treść« komunikatów językowych, wzrokowych, muzycznych, estetycznych i innych, a wśród nich typograficznych.

Dzieło dzieli się na cztery ciężkie od treści rozdziały: Sygnał i sens (wiadomości z semiologii ogólnej), Spojrzenie nieciągłe (semiologia komunikatów wzrokowych), Funkcja i znak (semiologia architektury) i wreszcie Granice semiologii jako systemu w toku systematyzacji. Z zawodowych względów najbardziej interesowały mnie fragmenty dotyczące komunikacji wizualnej, znaków ikonicznych i innych kodów wzrokowych. Istotną częścią książki jest obszerny, erudycyjny wstęp Umberto Eco a kariera semiotyki, napisany przez socjologa prof. Marcina Czerwińskiego, ucznia Stanisława Ossowskiego, który z kolei był uczniem Tadeusza Kotarbińskiego i Władysława Tatarkiewicza, którzy z kolei byli uczniami...

Opisywany egzemplarz, z okładką odpadającą od bloku książki i nieco wyświechtany, jest pełen ołówkowych śladów lektury mojego ojca. Gdy ja czytałem Pejzaż semiotyczny zauważyłem, że nie zawsze podkreślałbym te same fragmenty co on. Czasem dziwiłem się, że nie zaznaczał innych. To jednak zrozumiałe, że nasze myśli chodziły własnymi ścieżkami, tym bardziej, że skondensowana treść książki poruszała wątków bez liku.

Eco – myśliciel i pisarz pierwszej wody. Przedstawiać go tutaj nawet nie wypada. Atoli napisać można, że niektóre jego książki stoją u mnie na półce: Imię róży, Cmentarz w Pradze, O bibliotece, Szaleństwo katalogowania, Zapiski na pudełku od zapałek, a między nimi mój ulubiony, niezrównany Baudolino.

Słowa mediolańskiego mędrca o stabilnej przyszłości książki drukowanej od lat podtrzymują mnie na duchu, i gdyby nie one już dawno zmieniłbym fach na glazurniczy lub marketingowy (nie, nie... niech już będzie glazurnik). Co prawda apologii tradycyjnej książki nie głosił Eco akurat w Pejzażu semiotycznym, ale to nie ma większego znaczenia.

Andrzej Tomaszewski

[Szelest wtóry]