Aleksander Fredro
Pięć komedii
Miejsce wydania: Warszawa, wydawca: Państwowy Instytut Wydawniczy, rok wydania: 1954, wymiary: 220×293 mm, stron: 436 + 8 wkładek grafiki barwnej, oprawa: twarda w płótno, uwagi: obwoluta z Papkinem zawieruszona.
Pan Geldhab, Nowy Don Kiszot, Śluby panieńskie, Pan Jowialski oraz Zemsta, wszystkie w opracowaniu Stanisława Pigonia, ilustrowane są przez znakomitego grafika Jana Marcina Szancera, profesora ASP w Warszawie. W tekstach Pięciu komedii znajdują się rysunki czarną kreską, a na wkładkach wklejonych pomiędzy arkusze drukarskie jest osiem ilustracji wielobarwnych. W rodzinnym domu książka była od czasu mojej dziecięcej pamięci. Szancer też pozostaje w pamięci, no bo przecież Baśnie Andersena, Sierotka Marysia, Pinokio czy niezrównana Akademia pana Kleksa.
Czytałem tę książkę już jako uczeń trzeciej-czwartej klasy rozkładając ciężkie tomiszcze na podłodze. Szczególnie Jowialskiego i Zemstę dobrze znałem. Znajomość budziła zdziwienie pani Królowej, mojej nauczycielki polskiego w podstawówce. Teraz już niemal wszystko pozapominałem, ale czasem uaktywnia się jakaś grudka szarych komórek i na konferencjach TeX-owych w Bachotku z Adamem Twardochem gadamy wierszami Zemsty z niejaką swobodą i dużą radością.
Książkę składano i drukowano w warszawskiej Drukarni im. Rewolucji Październikowej (do końca Peerelu mówiło się »w Rewolucji«) przemianowanej potem na Drukarnię Naukowo-Techniczną. W Rewolucji, jako uczeń technikum na praktykach, nauczyłem się składać w ołowiu formuły matematyczne i uzyskałem tytuł »Robotnika wykwalifikowanego«. Tam też bliżej poznałem Andrzeja Kanię, mojego guru szachowego pracującego na odlewarce monotypowej.
Składanie dramatów odbywało się według tradycyjnych reguł. Śródtytuły aktów i scen, dramatis personae, didaskalia i inne elementy niby miały kanoniczne usytuowanie, ale po doborze czcionki, wyróżnień i świateł w strukturze tekstu można było poznać dobrego fachowca. Pięć komedii przygotowywał technicznie typograf i redaktor Wacław Wyszyński. Po dwudziestu latach z okładem, w kwietniu 1977 roku, sędziwego pana Wacława miałem zaszczyt zastąpić na stanowisku szefa redakcji technicznej PIW przechodząc do wydawnictwa z Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Przemysłu Poligraficznego.
Właśnie wtedy, w Państwowym Instytucie Wydawniczym, przy biurku redaktora Wyszyńskiego, zaczęła się moja trwająca do dzisiaj przygoda książkoroba.
Andrzej Tomaszewski
[Szelest trzeci]